Masz rację, właśnie zmniejszyłem krzywą grzewczą (teraz się to jakoś mądrzej nazywa) na piecu, bo przy -1 waliło mi w kaloryfery 41 stopni, a to za dużo przy tej izolacji budynku, nawet za dużo u mnie na górze, gdzie mam pootwierane wszystkie mikrowentylacje na maksimum. Także przeżyłem efekt cieplarniany, 22,5 stopnia, dla kogoś kto siedzi ponad dobę na świeżym powietrzu, prawie cały czas, masakra!
Walczmy z efektem cieplarnianym, zmniejszajmy centralne, naszym przodkom ciepło było w jaskiniach/szałasach przy niewielkim ognisku, my jesteśmy mniej udani, ale nie trzymajmy w domu upału 26 stopni, 20 do 21 dla strasznie ciepłolubnych, reszta powinna się trzymać 19 - 20, nie będziecie chorować.
Ciekawe, że ci, co w lecie chłodzą się klimatyzatorami do 16 - 18 stopni, w zimę grzeją się jak szatany.
Owszem, jak przemarznę, to dobrze jest jak się wygrzeję, kto ma jakiś piecyk, to może się dogrzać chwilowo tak jak nasi przodkowie przy skromnym ognisku, kto nie ma, to polecam koc elektryczny, może też uratować od przeziębienia. A najważniejsze, to nie dać się zarazić, wtedy już tylko antybiotyki pomogą, albo walka organizmu orzez 2 tygodnie, lub dłużej.
Więc witam zimową porą tej jesieni, termika zaczęła być lekko ostra, szczególnie jak się jest na zewnątrz godzinami.
Wracając do tematu, to efekt cieplarniany następuje powoli, po prostu nadal wychodzimy z epoki lodowcowej. Działalność człowieka ma na to jakiś wpływ, ale my żadnego. Co z tego, że ograniczą nas we wszystkim, żeby ileś tam CO2 nie wydzielić? No to pewnie czegoś nie wyprodukujemy, zrobią za nas to Chiny w postaci jednorazówek, produkując CO2 ile tylko będzie trzeba, byle było tanio. (tu pewna nadzieja, w tym tanio)
Będziemy niszczyć europejski przemysł, energetykę, całe państwa, w imię czego? Inni i tak robiąc dla naszej konsumpcji, starszymi i gorszymi technologiami, wyprodukują więcej gazów cieplarnianych robiąc to samo.
Podsumowując, Ormi gada dobrze, dać mu wódki/