Nie jem karpi w galarecie. Będą do smażenia.
A ryby kupuję wyłącznie nasze z miejscowych stawów, są najlepsze bo z czystych wód źródeł Baryczy (parę km ode mnie ma początek i to jeszcze mała niezatruta rzeczka), są droższe ale warte grzechu. Na ostatnią chwilę nigdy już nie ma.
Zaparkowane 4 sztuki, bez mała 10 kilo. Fakt, że najlepsze takie ok 2,5 kg

Już oprawione, a łby będą dla kotów.
Te np. spod Milicza są tańsze, ale już jadą mułem. Nadają się tylko dla miastowych
Kurde ręce mi przy tych rybach zmarzły, trzeba teraz je rozgrzać przy