Ponieważ temperatura w domu spadła do 20,7 stopnia, a ja stwierdziłem, że albowiem, ponieważ mam wolne, to po domu będę chodził w gaciach, starej koszulce, i w kapciach bez skarpetek, to napaliłem w piecyku, 3 małe szczapki, jeden mały okrąglak, a po kombinacjach weszła wielka szczapa dębu, jak się to rozpali, to będzie sauna, i o to chodzi!
Ja sobie herbatki z cytrynką narobię, w dzbanku na trzy kubki.
/Właśnie przeszedłem przez faję ukropu na schodach i stłumiłem dolot powietrza, jest dobrze, ale koty jeszcze podgrzewają się przy piecyku, więc nie jest idealnie. Idealnie jest wtedy, kiedy koty leżą wydmuszkami do góry, tam gdzie padną.
Zagrzałem właśnie pozostałą część grzańca hitlerowskiego, dodając do niego na koniec resztę kropelków, a że ich z 300 było, to zrobiło się niesłodkie i żrące, pomógł cukier i pół cytryny.