No, teraz to ja za bardzo uprościłem - instrukcje i polecenia do jednego worka wrzuciłem.
Mieliśmy w fabryce gościa co zajmował się wyłącznie wprowadzaniem danych (my, operatorzy, wprowadzaliśmy z doskoku, czasem też poprawki) i też bardzo często bywał na hali właśnie po praktyczną wiedzę której na studiach nie miał okazji poznać.
W sumie to fajne czasy były, CNC dopiero raczkowało (przynajmniej w Polsce), a robiliśmy takie cuda (jak na owe czasy) że oko bielało. A jakie fajne fuchy wpadały!