Mała frekwencja to wypadkowa paru elementów.
Pierwsza sprawa, społeczeństwo się zmieniło i teraz dużo ludzi jest bierna i ma wszystko gdzieś byle mieć nowego srajfona i modne ciuchy. Jeszcze te 7 lat temu protestowanie było "modniejsze" bo nawet w małych miastach organizowano protesty.
Druga sprawa to zainteresowanie te.matem, wtedy w przeciągu kilu dni temat z nieznanego stał się tematem o którym wiedziała cała Polska. Media chętniej transmitowały protesty bo ACTA ich nie dotyczyła bezpośrednio - teraz w ich interesie jest albo popierać albo milczeć o dyrektywie.
Trzecia sprawa to sławetne ataki "grupy hakerskiej Anonymous" (mam straszną bekę z tego określenia
) które przedostały się do mediów i spowodowały rozpropagowanie tematu. Teraz bez sensu atakować strone rządu skoro rząd jest za, a na europarlament nikt się widocznie nie porwał (może za "gruby" target). W Niemczech dosują strony merkelowej i tamtejszego ZAiKSu ale tam były o wiele większe protesty to logiczne że będzie większy szum.
Czwarta sprawa - rząd (populistycznie, ale jednak) zagłosował przeciw dlatego dużo ludzi nie weźmie udziału w proteście jeśli nie ma wroga na skalę lokalną, krajową.
Piąta sprawa - wtedy dużo ludzi przestraszyło się że piracenie będzie kompletnie niemożliwe i to było ich motywacją, teraz piractwo jest o wiele mniejsze.
Jak widać czynników jest dużo. Najgorzej jest przezwyciężyć marazm społeczeństwa, ale co oczekiwać po ludziach którzy się godzą pracować za marne pieniądze i uważają że po co coś zmieniać
