Pierdyknął w ruinie włącznik świateł stop, jak go rozebrałem, to stwierdziłem, że ta część powinna się nazywać "spierniczę się niebawem", aż dziw, że tyle czasu wytrzymała.
Puściła samoregulacja, stycznik zwarł na stałe, nagrzało się i odpadł z blaszki plastikowy ząbek na który naciska plastikowy rdzeń i rozłącza.
Wnerwiłem się i pojechałem do Citroena, ale nie mieli na miejscu, cenę ponad 70 byłem w stanie przełknąć. Chciał, nie chciał, pojechałem do Inter Carsu, też nie mieli, zamówiłem, 37 złotych.
W tym wszystkim nie byłoby nic ciekawego, gdyby nie to, że pojechałem w tych chorych, przedświątecznych korkach. W Citroenie byłem kilka minut po ósmej, do Inter Carsu miałem kilka kilometrów, obsługa wszędzie błyskawiczna, a przed chwilą do domu wszedłem.
Inna sprawa, to jadąc z cały czas świecącym stopem, miałem prawie awaryjne hamowanie przed ciężarówką, która oczywiście dzisiaj musiała mi nagle zajechać drogę na dwupasmowej wylotówce, ja jechałem ~60, ciężarówka 5. Dobrze, że ktoś za mną trzymał dystans.
No dobra, wyżaliłem się, to teraz napiję się piwa, bo łeb mi pęka.
No to wiemy czemu Smartek zamilkł na lata. Baba!