John pudłował również proste bile, na już rozpracowanym stole....po czym wchodził Trump i to wymiatał. Tak się traci wynik. Według mojej opinii w ten sposób stracił trzy framy - gdyby je wygrał byłby wynik remisowy.
Ja mu dobrze życzę i kibicuję, ale widzę że ma okresy świetnej gry, po czym zaczyna grać niewytłumaczalnie źle. Tak samo turnieje - albo jest świetny i zachodzi wysoko, albo szybko ginie. Tłumaczę to wiekiem i zmęczeniem, może i słabnącą motywacją, bo to przeważnie tak się objawia (Ronnie też już tak ma).
Co do Trumpa, to ciekawie powiedział Maguire - że jest diabelnym fuksiarzem. Patrząc na ten mecz trudno oprzeć się wrażeniu, że to nie tylko nieobiektywna ocena. Oczywiście umiejętności, techniki i taktyki mu odmówić nie sposób. Poza tym on ostatnio wziął się za snookera na poważnie, zaczął grać mądrze i bez wariacji jak kiedyś i to przynosi wyniki. Pewnie to wygra, a my znów będziemy żałować Higginsa.
Oczywiście Higgins nadal będzie w rankingu tam, gdzie wielu chciałoby być, ale to dla niego może być za mało. Okresy słabej dyspozycji mogą bardzo deprymować.
__________________
Pozdr./Grzeniu
|