One się biodegradowały od samego stania, kto wie czy nie szybciej niż od jeżdżenia. Blachy z wierzchu to pikuś, ale jak rdza się dobrała do profili zamkniętych/podłużnic, czy podłogi to ręce opadały. To już z fabryki wyjeżdżało z rdzą. Miałem 125 i poloneza, to pamiętam tę walkę z wiatrakami
Tam nie rdzewiało tylko to, co było wiecznie uwalone wyciekami oliwy