Dziś byłem na imieninach, które odbywały się w mieszkaniu nieco podobnym do Edowego - też na ostatnim piętrze, z już częściowo skośnym dachem, tylko że zrobionym jeszcze po staremu - okna są we wnękach dachowych, pionowe, natomiast za nimi jest idące do połączenia ze skosem dachu płaszczyzna, taki metrowy parapet. Takie rozwiązanie (z jednej strony tylko, z drugiej jest normalna ściana, gdyż dach jest niesymetryczny) powoduje, że w tej wnęce całej z blachy jeśli nie ma blachy powietrze nagrzewa się chyba nawet bardziej niż przy oknach dachowych i powiem wam, że przewietrzenie takiego mieszkania to prawdziwy kłopot.
Co ciekawe, właściciele niecałą dekadę temu robili remont generalny i wówczas nie założyli klimy, bo nie widzieli takiej potrzeby - po prostu w tym nieodpornym na duże upały wraz z operującym na bezchmurnym niebie słońcem mieszkaniu dało się przez poprzedni okres nastu lat wytrzymać. Teraz upały z roku na rok coraz bardziej dają się we znaki, może nawet mniej intensywnością, co przede wszystkim długotrwałością.
Teraz tylko należy rozgraniczyć wpływ klimatu i głupoty ludzkiej. Oczywiście obiektywnie wzrasta liczba słonecznych, bardzo ciepłych i suchych dni. Tyle, że jak dziś o tym myślałem, to kiedyś w tym budynku od ulicy i od parkingu z drugiej strony budynku rosły drzewa na wysokość nieco powyżej linii dachu. Potem parking powiększono zostawiając tylko jedno drzewo w nieco większej odległości, a i ulicę zmodernizowano, zamieniając stare lipy na jakieś ozdobne drzewka, które teraz mają może w 5 metrów wysokości. Tymczasem dosłownie poczułem moment, kiedy słońce schowało się za tamtym dalszym drzewem i to pomimo opuszczonych rolet - po prostu od strony okna w ciągu kilku minut zrobiło się wyraźnie chłodniej...
|