Właśnie wróciłem. Spotkałem dziś 150 km od domu, podczas postoju na jedzenie, starego znajomego, którego los przeniósł aktualnie do Garwolina, ten świat jednak jest mały. Tak czy inaczej, czy kogoś nosi, czy nie nosi, to na jedno wychodzi. Jedno się uda, drugie się popsuje, tu się misternie tkany plan zrealizuje, ale zaraz obok spierdzieli się coś, czego się człowiek za nic nie spodziewał, że może pójść nie tak - tyle filozofii na dziś
BTW, dziś w drodze piłem tanią oranżadę Helleny, co to jej nigdy nie piję, tak z sentymentu - bo zaraz to będzie droga oranżada Helleny, a to już nie to samo
A teraz

oraz mięta (ja lubię miętę), a zaraz potem spać...