Kiedyś u Helmutów jadłem w knajpie żeberka faszerowane, było to wyśmienite, szczególnie, że to północ Niemiec była, a tam ze zjadliwością żarcia raczej słabo. Ojciec miał takiego klienta, który zawsze nas gościł, a później niemiłosiernie się targował, jak przesadził, to zbieraliśmy towar i odpuszczał.