Potrzeba nam globalnej rewolucji (choć to niemożliwe, bo warunki życia i mentalność są różne w każdym kraju). Coś jak żółte kamizelki, tylko że bardziej brutalnie. Może kryzys który się zbliża to dobra okazja na rewolucję? Czy może ludzie już całkowicie przestali cenić wolność i dobrowolnie dadzą się zachipować jak zwierzęta.
Coraz bardziej zastanawiam się nad krajem do emigracji, ale wszędzie jakieś gówna wprowadzają. Niech ktoś wynajdzie wechikuł czasu i zatrzyma rozwój świata tak na 1997-1998 roku... Przed erą kamer HD, powszechnych telefonów komórkowych, zbierania danych i inwigilacji jaką mamy dzisiaj