Dark, a o czym my rozmawiamy? O tym co robić ze środkami, które się ma; to raczej jasne, że jeśli ktoś nie ma gotówki, to nie będzie się zastanawiał, czy zakupić za niegotówkę nieziemię, lub nieobligacje. Choć akurat to mogłoby być bardzo dobre ćwiczenie dla młodej osoby - wyobrazić sobie posiadanie trzech czy czterech koszyków po pół miliona złotych, wirtualne lokowanie ich w różnych formach i sprawdzanie, jaki jest skutek. Wtedy przekonanie się na sucho, że na czymś bardziej się traci niż zyskuje mogłoby być dobrą, a bezbolesną lekcją pomagającą w przyszłości podejmować lepsze decyzje z realnymi dobrami.
Osobiście nie przykładam aż tak dużej wagi do pieniędzy - mogę w każdej chwili mieć wylew i zejść z tego świata. Budzenie się rano i myślenie, czy moje ukochane środki mają się dobrze to nie moja bajka, uważam to za stratę czasu. Mój dziadek mawia, że nie ten bogaty kto dużo ma, ale ten kto mało potrzebuje - i to są bardzo cenne słowa. Natomiast obie skrajności są nierozsądne - lekkomyślność również. W tym samym kluczu nie jestem hipochondrykiem, ale przecież do lekarzy chodzę od czasu do czasu