Ty mie nie wkur...
Dziś rano pojechałem do pszczół, no w zasadzie czysta przyjemniość, gdyby nie to, że jestem baranem i w poniedziałek łaziłem dwie godziny bez koszulki - i już tyle okazało się nieco za dużo dla pleców
Do masochistów nie należę, do pszczół chadzam w podkoszulku i kurtce, dziś było ciepło, na to nawet niezbyt mocno spalone plecy powiedziały "o nie"...
Przemęczyłem się, teraz już siedzę sobie wygodnie i oglądam Gilberta z Hawkinsem. Tyle, że na sucho, bo na 22 do roboty jeszcze