Za brzozę na wiosnę 110-120 zł, za dąb 140-160. Gdybym chciał kupić gotowe to teoretycznie +20-30 zł do tego, ale trzeba jeszcze uwzględnić że otrzymujesz mniej, a żeby dostać to samo ilościowo trzeba wydać odpowiednio jakieś 170 i 200 zł. To nadal niedrogo, a handlarzom się nie dziwię, bo za 20 zł nikomu by się nie opłaciło ciąć i rąbać metra drewna - nawet pod kątem czasu, o kosztach nie wspominając.
Póki co nie ma tańszego sposobu ogrzewania. Mi osobiście brakuje tylko komfortu dokładania raz na 8-10 godzin, jaki dają nowoczesne kotły - mam znajomych, którzy przy temperaturze powyżej zera rozpalają raz na dwa dni, a raz na dzień bez dokładania jeśli jest więcej niż -10. Natomiast nie przeszkadza mi w ogóle praca przy drewnie, bo ją zwyczajnie lubię

Ostatnio jak znajomy przywiózł mi od siebie z firmy cały bagażnik kantówek sosnowych, które robiły za podkład przy jakichś transportach budowlanych, to popędziłem do Castoramy, kupiłem sobie małą krajzegę i trzy godziny na mrozie je ciąłem, a jeszcze z dwóch zacząłem wycinać takie wsporniki, co to mi akurat były potrzebne

Taka praca sprawia mi autentyczną przyjemność. Jeśli ktoś mi natomiast powie, że to do czasu - mój dziadek ma 92 lata, mieszka w bloku nadleśnictwa, w którym w centralnym palą na zmianę lokatorzy i choć jest mu ciężej niż kiedyś to w tym roku jeszcze nie pozwolił mi sobie pomóc w przygotowaniu drewna na zimę