Fajnie by było, tylko tu jeszcze nie mamy pewności, że na pewno uda się stworzyć działające, stabilne elektrownie termonuklearne. Mówi się, że pierwsza komercyjna elektrownia tego typu to kwestia minimum 15 lat, ale pod warunkiem, że nie natrafimy na jakieś poważne problemy. Zapewne koniec końców technologia zostanie dopracowana i skomercjalizowana, wszystko na to wskazuje, ale całkowitą pewność będziemy mieli, kiedy pierwszy projekt ruszy na pełną skalę.
Tak samo właściwie pewne jest, że można tworzyć elektrownie jądrowe z reaktorami powielającymi, gdzie efektywność wykorzystania paliwa jądrowego jest przynajmniej kilkudziesięciokrotnie wyższa niż dziś, gdzie właściwie nie występują uboczne odpady promieniotwórcze bo produkty rozpadu również działają jako paliwo właściwie aż do momentu przekształcenia w stabilne izotopy i wreszcie gdzie prawdopodobieństwo wystąpienia awarii prowadzącej do poważnych skutków poza terenem elektrowni jest niemal zerowe, kilkadziesiąt razy niższe niż w najbezpieczniejszych dzisiejszych reaktorach. Gdzie zresztą też jest niemal zerowe

Mimo wszystko jednak nie zakładam hurraoptymistycznie, że za 30 czy 50 lat reaktory IV generacji zastąpią obecną generację III+, bo jeszcze ich nie ma - a przy tak ważnych kwestiach jak problem zasilania ludzkości w energię elektryczną nawet prawie pewność to nieco za mało
A moja żona zapewne uważa, że zawzięte stukanie o siebie kolanami siedząc na fotelu to jeszcze za mało, żeby osiągnąć przełom w wysokozaawansowanych technologiach związanych z generacją energii