Podgląd pojedynczego posta
Stary 09.05.2021, 19:32   #62
Jarson
Pa rampamer
Zlotowicz
 
Avatar użytkownika Jarson
 
Data rejestracji: 24.10.2006
Lokalizacja: Zachlajki
Posty: 9,252
Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>
Hirsch ostatnio napisał wprost o podobieństwie dzisiejszej sytuacji z kredytami hipotecznymi z tą, która miała miejsce w czasie boomu na kredytu denominowane we frankach. No trudno nie przyznać mu racji.

Frankowicze, jak się wydaje, mogą odrobinę odetchnąć - równie dobrze jednak mogliby dalej mieć problemy, to się mogło rozwinąć w każdą stronę. Tymczasem dziś rośnie w chyba jeszcze bardziej zawrotnym tempie grupa ludzi, którzy postanowili bawić się w rosyjską ruletkę swoimi finansami.

Powiedzcie mi, jak dziś można decydować się na kredyt hipoteczny ze zmiennym oprocentowaniem wyliczając swoje możliwości kredytowe na podstawie odsetek opartych o aktualne stopy procentowe?

Można oczywiście zakładać, że niskie stopy procentowe to nowy paradygmat ekonomii, który zostanie z nami na zawsze, jednak prawdopodobieństwo, że tak właśnie jest jest ekstremalnie niskie. Można spokojnie powiedzieć, że dużo bardziej prawdopodobne było w 2007 roku, że cena franka szwajcarskiego pozostanie niska w perspektywie kolejnych 30-tu lat niż dziś jest prawdopodobne, że stopy procentowe pozostaną niskie do roku 2050. W 2007 w zasadzie niewiele wskazywało na tak znaczną zmianę w relacji CHF/inne waluty, spodziewano się raczej utrzymania ówczesnej wartości. Dziś co prawda niektórzy ekonomiści wieszczą nową erę niskich stóp procentowych, ale to zaledwie jedna koncepcja, bardzo odważna, natomiast typowe oczekiwanie jest takie, że nikt nie będzie na siłę utrzymywał przez dłuższy okres tak niskich poziomów stóp procentowych i w przyszłości będą się one zachowywały tak, jak zwykle.

Jeśli człowiek na egzaminie próbnym na prawo jazdy zwykle popełnia błąd po pięciu minutach, nie powinien zakładać, że na prawdziwym egzaminie nagle się odblokuje i pół godziny będzie prowadził bezbłędnie. Jeśli w ostatnich trzydziestu latach wysokość odsetek kredytów hipotecznych była średnio znacznie wyższa (ponadto - była zawsze wyższa) niż obecnie, to każdy planujący swój kredyt na podstawie obecnych warunków i nie zakładający zmian do góry jest a) naiwniakiem i/lub b) hazardzistą.

Rozumiem, że dziś wiele osób przy wzięciu maksymalnego dostępnego dla nich kredytu (a zatem z ryzykowną wysokością raty) ledwo może sobie pozwolić na najmniejsze dostępne mieszkania. To normalne - sytuacja całych grup społecznych jest podobna i jeśli poszczególne osoby zaczynają "walczyć" o trudno dostępne dobra, poziom cen zacznie oscylować wokół kresu możliwości finansowych tych osób. Nie zmienia to jednak faktu, że znam wiele osób, które (jak zwykle) mogąc kupić bezpiecznie 45 m2 biorą kredyt na 60, a jeszcze zastanawiają się co by można było ukryć (i na przykład nie podają posiadanych dzieci) żeby wyrwać kasę na 70.

Dziś jedynie inflacja, która w perspektywie kilku lat ułatwia spłatę zobowiązań zaciągniętych przed wzrostem cen, daje jakieś niby-usprawiedliwienie brania większych kredytów. Tyle, że ta sama inflacja będzie skłaniać RPP, być może już na samym początku kolejnej kadencji, do podnoszenia stóp. W mojej opinii nie będzie niczym dziwnym, jeśli w 2023 zobaczymy stopę referencyjną na poziomie 3%, jeśli natomiast nie nadejdą kolejne fale covid-19, to i 5% zupełnie mnie nie zdziwi.

A najlepsze w tym wszystkim jest to, że frankowiczów istotnie nikt za bardzo nie ostrzegał przed ryzykiem kursowym. Nie zmienia to fakto, że sami powinni się byli dowiedzieć gdzie indziej niż tylko w banku, ale jeszcze jestem to w stanie zrozumieć. Jeśli jednak dziś słyszymy, że ekonomiści zewsząd zwracają uwagę na wyjątkowość obecnej sytuacji, na istniejące ryzyka, a i tak czytamy, że akcja kredytowa jest bezprecedensowo wysoka, to co o tym można powiedzieć?

Już widzę za kilka lat falę pozwów banków przez osoby, które nie wiedziały, że zarabiając 3000 netto nie powinny brać kredytu na 500 000, że stopy procentowe naprawdę mogą urosnąć jak wszyscy im mówili i jak podpisali że wiedzą, że mogą stracić pracę itd...
__________________

Jarson jest offline   Odpowiedz cytując ten post