Kiedyś - chyba słowacka? - Iskra robiła bardzo dobre rozruszniki i alternatory. Zresztą, pewnie lepiej to pamiętacie niż ja, natomiast ja to być może "świeżej" pamiętam, bo oni jeszcze ciągle coś znaczą w segmencie urządzeń profesjonalnych i regularnie serwisuję w jednym zakładzie pod Lublinem oryginalny rozrusznik Iskry do 60-litrowego maleństwa. Czy nadal mają pełną gamę do osobówek, tego nie wiem, ale nawet jeśli to jest spora szansa, że dziś firma tłucze wszystko w Chinach/ew. jest już chińska.
Ale w tym miejscu jedno mnie zastanawia. Czy naprawdę koszty produkcji tak absurdalnie prostego urządzenia jak rozrusznik/alternator są tak wysokie, że nie da się tego zrobić porządnie i w Europie w tych cenach, w jakich dziś te podzespoły kupujemy? Toż tam jest metalowa obudowa, stojan, rotor, dwa łożyska, trochę miedzi, a ceny mamy od 600 zł w górę, w droższych modelach nawet kilka tysięcy. Ciekawi mnie, czy dziś naprawdę mamy takie wysokie koszty na naszym kontynencie, że tu się nie opłaca nic wytwarzać? Może zresztą i tak, bo same opłaty za emisję CO2 to dla każdej większej firmy spory wydatek. Tylko że powinniśmy przestać tworzyć sztuczną rzeczywistość, gdzie urzędnicy podskakują z radości, że emisje u nas spadają, gdzie w rzeczywistości to samo produkuje się w Azji w mniej ekologicznych procesach, a potem spala hektolitry mazutu, żeby to w kontenerze przytargać do Europy