Zobaczcie sobie ile kosztują przyzwoite wielosezonowe, to wam przejdzie na nie apetyt. Byle czego nie warto zakładać.
Ja się wyuczyłem jako kierowca w czasie gdy nie było zimówek, a zimy owszem i to nie takie jak dziś. Drogowcy byli zaskakiwani każdym atakiem zimy itd. Jeździło się z tylnym napędem, bagażnik dociążało kastą piachu plus łopata i dawało się radę. Przy odrobinie wyobraźni i umiejętności wożony balast przez całą zimę robił tylko za balast. A jak ktoś miał syrenkę to śmiało zaspy brał jak czołgiem.
Dzisiejszych kierowców nikt tego nie uczy, zresztą z braku zim nawet nie ma gdzie. Dostają za to do ręki auta z elektroniką, która nadrabia za nich braki w myśleniu. Te auta wręcz pogłębiają bezmyślność kierowców. No i bywa, że można się pośmiać z bezradnego w 5cm śniegu.
Mnie akurat zmusili do zakupu zimowych, bo zimą dużo nie jeżdżę i nie po jakichś górach i sam bym się bez nich spokojnie obył. Już sam przedni napęd daje bardzo dużo, choć akurat nie przy hamowaniu. Dokupiłem felgi i teraz przekładka samemu zajmuje max pół godziny. Dokupione alusy już mi się spłaciły.
__________________
Pozdr./Grzeniu
|