No fakt, blok sprawę komplikuje, niemniej jednak niczego nie wyklucza. Jak jeszcze mieszkałem w PL, to też w bloku, i też tydzień w tydzień grillowałem - a to przy domku letniskowym mojego ojca, a to nad jeziorem gdzie trzymałem jacht (oooooooooooo, tam to było fajnie, gospodarz miał sklepik z towarem najbardziej potrzebnym dla letników, wiadomo jakim, całe 50 metrów do przejścia).
Zimą też jeździłem w oba w/wym. miejsca, po prostu nie wyobrażam sobie sytuacji by po tygodniu zapi*rdalania w robocie się nie zresetować.
@grzeniu, to jest dokładnie to co myślisz - zwyczajna z polskiego sklepu.