Podgląd pojedynczego posta
Stary 18.07.2022, 23:08   #1041
Jarson
Pa rampamer
Zlotowicz
 
Avatar użytkownika Jarson
 
Data rejestracji: 24.10.2006
Lokalizacja: Zachlajki
Posty: 9,274
Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>Jarson ma doskonałą reputację, jest przykładem osoby znającej się na rzeczy <2000 i więcej pkt>
Jak tam Pany humory przed powoli ale nieubłaganie zbliżającym się sezonem grzewczym?

Mały komentarz, bo właśnie zobaczyłem coś ciekawego. 6 lipca w internecie pojawiło się kilka artykułów o rekordowo wysokiej cenie energii na rynku bilansującym - ta otarła się o 2500 zł/MWh. A ponieważ ten rynek (niejako związany z moim zawodem) obserwuję na bieżąco, to od ręki mogę Wam powiedzieć, że ten rekord jest nieaktualny - dziś został pobity o grubo ponad 500 zł.

No i tak sobie myślę, że tej zimy będzie ciekawie w tym temacie, a to w dużej mierze dzięki dwóm czynnikom - minionej strategii rozwoju fotowoltaiki, która nie przewidziała obecnej sytuacji oraz właśnie ciepłownictwu.

Gdyby wszystko odbywało się rynkowo, to musielibyśmy przygotowywać się na zimną, jasną zimę. Opał jest drogi (że tak to delikatnie ujmę), a energia elektryczna byłaby dość droga, ale dostępna. Mając drogi i słabo dostępny węgiel i drogi gaz ludzie grzaliby mniej. Oczywiście wzrosłoby zainteresowanie pompami ciepła, ale umiarkowanie, bo przecież energia elektryczna też tania nie jest, natomiast tradycyjnymi grzałkami - ani trochę, one są zbyt drogie w użytkowaniu dla zdecydowanej większości odbiorców.

Tyle, że u nas przez lata - bardzo słusznie - zastanawiano się jak zachęcić ludzi do zostawania prosumentami z własnymi instalacjami PV i - bardzo niesłusznie - dano im system rozliczeniowy, w którym mogą pobrać z sieci prawie taką ilość prądu, jaką do niej uprzednio "wpompowali". Celowo nie używam terminu "obebrać", tylko "pobrać", gdyż energii elektrycznej niemal się nie magazynuje, prąd wytworzony latem zużywa się na bieżąco w innych miejscach, a zimą prosument pobiera przecież energię płynącą głównie prosto z węglówek.

Przy obecnych cenach opału pojawia się masa osób, które mając spore nadwyżki z instalacji PV chcą zainstalować u siebie pompę ciepła. Ale i takich osób, które chwilowo nie mają kolejnych 30 tysięcy (albo i mają, ale te pompy są obecnie towarem silnie deficytowym), a za to mają takie "nadwyżki" energii, że mogą myśleć o tradycyjnym kotle elektrodowym. No i obawiam się, że zimą doprowadzi to do sporych problemów. Te osoby nie zapłacą za zużywaną energię choćby ceny na rynku doszły do 5 zł/kWh - podczas gdy w warunkach rynkowych na wieść o podwyżkach zwyczajnie natychmiast zaprzestałyby poboru i przestawiły się na kocioł gazowy/węglowy (choćby i z węglem po 4 000 zł/t, bo to i tak bardziej by się opłaciło), a tak - jaka to dla nich różńica?

Obawiam się, że wobec powyższego najbliższa zima będzie pierwszą od lat, w której możemy spodziewać się wprowadzania stopni mocy, a może i lokalnych blackoutów - te przewidywania ekspertów moim zdaniem zdecydowanie nie są wyssane z palca...

Zdanie optymizmu na koniec - to oczywiście mocno niekomfortowa sytuacja, ale po pierwsze przejściowa, a po drugie takie sytuacje zdarzały się jeszcze w latach 70-tych ubiegłego wieku i jakoś ludziska żyły (a w Bieszczadach i dziś nie są rzadkością ). To może i nam nic się od tego nie stanie poza tym, że będziemy wymawiać więcej słów na "k", a i to "r" w środku będzie wówczas bardziej wyraźne
__________________

Jarson jest offline   Odpowiedz cytując ten post