Pierwszy raz zachorowałem kiedy jeszcze nie testowano. Poczułem się źle, jak to przy grypie, więc spokojnie czekałem na trzecią dobę, kiedy zwykle mi odpuszcza - tylko ani na trzecią, ani czwartą nic się nie poprawiało. Dopiero piątej zacząłem czuć się nieco lepiej. Z kolei kilka dni później zacząłem myśleć, że to pewnie Covid, bo pojawiły się artykuły o utracie węchu jako charakterystycznym objawie, co i u mnie miało miejsce.
Nie mam pojęcia, czy potem jeszcze byłem zakażony, jeśli tak, to zupełnie bezobjawowo. Raz córka przy okazji badań krwi miała ilość przeciwciał sugerującą niedawne przejście zakażenia i rzeczywiście trochę wcześniej miała lekkie objawy infekcji wirusowej, ale ani ja ani nikt inny z rodziny nie miał wtedy nawet stanu podgorączkowego...
|