Jeden taki Jarek od Mańka z cateringu, wiedząc, że lubię ryby, walnął mi na talerz takie dwa dzwonka halibuta pieczonego, że już prawie nic się nie zmieściło, a że faktycznie lubię, to pożarłem te z 70 deko ryby, a że ryba lubi pływać, to najpierw colą popiłem, a teraz w domu sączę Perłę chmielową.