W tarapatach to był od początku. Niby nie grał źle, ale parę prostych błędów miało brzemienne skutki. Za to Lisowski miał dzień konia, wychodziło mu. John nie znalazł sposobu na wsypanie trochę piasku w trybiki Lisowskiego - jego trzeba wybić z rytmu i spowolnić, żeby stracił pewność siebie. Może na długim dystansie doszłoby do przełomu, John potrafi odrabiać seriami. Z Hoseinem będzie ostro, będzie się dziać.
No to cyk