Ogólnie nie jestem łatwowierny, ale dzisiaj dałem się nabrać. Mój dobry znajomy gość od remontu, z którym jestem umówiony na szereg konkretnych prac i to do miesiąca czasu (
gdzie wiele rzeczy muszę zdążyć w papierach załatwić wcześniej ale nie tylko w papierach, bo problemy są też technologiczne w realizacji i wszystko musi się zsynchronizować), dzwoni do mnie dzisiaj delikatnie na wstępie, co tam u mnie i jak przygotowania, a po chwili czy się nie pogniewam bo mu wypadło i w poniedziałek do Norwegii jedzie na 3 miesiące...
ja tu nastawiony przed rozmową że muszę go dopytać co się stanie jakbyśmy (przez papierologię i brak zgody z urzędu) musieli przełożyć temat z 2 tygodnie, a to wiadomo terminy które mogą być zarezerwowane, jego pracownicy, więc przyznaję oniemiałem pierwotnie...
a po kilku sekundach z drugiej strony słuchawki
i sam się już dzisiaj z siebie śmiałem