Z galaretą, to było tak, że kupiłem zgrabną golonkę 1,7 kg, ugotowałem, no i pomyślałem, że żreć ją tak z chrzanem, lub musztardą, to będzie za proste, więc pogotowałem jeszcze z godzinę, aż się zaczęła rozpadać. Nie było nóżek, więc łyżka żelatyny poszła i starczyło, golonka też ma niezły klej w sobie.
Biały sikacz z RPA, całkiem dobry jak na zawrotną cenę 11,99.
A na zagrychę kulka mozzarelli, pomidor, cebula, chleb i dwa brzuszki z łososia.