No właśnie. U mnie jak chomik wyleciał z klatki, to go babcia laczkiem ubiła, myśląc, że to mysz. Tak, że ja bym mu cennych danych nie powierzał. Nawet w lazarecie byśmy go nie uratowali.
Jakby co, to mamy miejsca na oddziale, kozetka z nową ceratą wolna. Sprzęt do lewatywy też, nawet świeży spiryt jest. Z nowości - maszyna do leczenia prądem, ze śtućną ętelegencją. Siostra Jarson kończy papiery, zatem zapraszamy.
__________________
Pozdr./Grzeniu
|