A ja wam powiem jedno. Japońskie ałta jakoś dziwnie tracą swoją joponskość po produkcji w EU. No właśnie - to, jak się jeździ, to widać i słychać i czuć.
Co do yarisa. Jest nudny, owszem. Mam go, tzn kobita ujeżdża. Kupiłem celowo, dla świętego spokoju, i taki mam. Wsiada, odpala, jedzie, wraca, dłuższe trasy nie robią wrażenia... normalnie totalna nuda. Jeździ, jeść nie woła, no poza bardzo umiarkowanym spożyciem paliwa.
I na koniec. Każdy z wiekiem zaczyna doceniać auta najwolniej gnijące i w końcu takich zaczyna szukać. I takich dających się normalnie naprawić, nie za torbę piniyndzy. Szpan i osiągi dają dużo frajdy (a lubię, nie powiem), ale dziś już nie bardzo jest gdzie się wykazać.
PS Oj jujek, jechałeś gieerem? Ten jest poza klasyfikacją. Ceny nowego nawet jeszcze nie znam.
__________________
Pozdr./Grzeniu
|