To oznaka dobrego piwa.
Ale było ciężko w robocie! Wczoraj, to jeszcze jak cię mogę, czyszczenie rynku w miasteczku z samochodów, 4 tysiące kroków i zrobione praktycznie. A dzisiaj, zatokę pod kościołem, którą zrobiłem wczoraj, pilnowaliśmy cały dzień we dwóch, śpiąc na zmianę. Tam zjeżdżał autobus grający na roszady. Pierwsza część była rano, 1,5 godziny, no i wtedy jeszcze trzeba było się ruszyć, na nocnych zdjęciach stawali na ulicy, bo ruchu żaden. Sam zadzwoniłem do kierownika, żeby z nudów nie zwariować, a on mi powiedział piii piii piii to, zabierajcie się stamtąd.
Dupa mnie boli od siedzenia, a kamrat, który ze mną był, opowiedział mi po raz 15 wszystkie historie z czasów, gdy pracował u Germańca.
Jednym słowem, jak za dużo roboty, to źle, jak za mało, to też źle. Polakowi nie dogodzisz.
A w nocy pogotowie zabrało nam kucharza, bo się źle poczuł. Może przez przypadek zjadł coś, co ugotował?
Stock z nektarem grejpfrutowym.