Coś mnie naszło na wino, a w domu mam tylko piwo, ojczystą i resztkę paskudnej Metaxy. Trzeba pojechać do Biedry i przywieźć jakiegoś sikacza.
Z kawą robię na razie stop, bo po dwóch esencjach z wietnamskiego wynalazku, serce mi pyka jak klapa od śmietnika.