Kiedyś pszczelarzyłem w miejscu, gdzie na przestrzeni ok. 3,5 hektara rosło i owocowało niemal sto lip. Jeśli gdzieś dało się uzyskać czysty miód lipowy (a nawet miód rzepakowy zbierany na monokulturach zawsze jest miodem mieszanym), to właśnie tam. Nikt mnie stamtąd nie wyganiał, miałem kilka uli, miałem domek z całym sprzętem, ale i za dużo innych obowiązków żeby dojeżdżać prawie 20 km kilka razy w tygodniu (jeśli chce się mieć pożytek w pasiece to trzeba nastawić się na regularność). Patrząc na dzisiejsze ceny (dobrego) miodu mogę tylko żałować, że nie miałem jak tego kontynuować. Z drugiej strony nic straconego, nowe ule zawsze można zrobić, koszt sprzętu nie jest wcale tak wysoki, a samo miejsce na ule to nie problem (dogadanie się z rolnikiem, nadleśnictwem, czy kimś kto ma działkę rekreacyjną, przyjeżdża w lecie raz na miesiąc z Warszawy, a chciałby wrócić z domowym miodem). Trzeba będzie kiedyś o tym pomyśleć