Cóż, Elliot niepotrzebnie ulegał emocjom, co zresztą jest u niego częstą przypadłością. Po co denerwować się, że Judd gra lepiej? On zazwyczaj gra lepiej od swoich przeciwników, ot i tyle. Slessor mógł grać swoje, a zamiast tego zupełnie niepotrzebnie przerywał podejścia zagraniami o marnych szansach na powodzenie. Nie widziałem niestety większości meczu, komentuję tylko końcówkę, ale nawet jeśli gdzieś tam wcześniej były niewykorzystane szanse, pech, cokolwiek, nie powinno to go aż tak wyprowadzać z równowagi. Powiedziałbym, że to nauczka na przyszłość, ale w przypadku Elliota to podejście raczej się łatwo nie zmieni.
Idę pobiegać, fajna mgła, warunki do truchtania idealne