To ja ponowię kasztelana, nie mam kustosza, ale już o nim słyszałem (choć jeszcze nie delektowałem)
U mnie od późnego lata były, tak średnio raz w tygodniu, ulewy że krokodyle pływały, potem prawie nieustające siąpawki. Właściwie tak do dzisiaj jest. Woda nie nadąża wsiąkać. I ta woda z gruntu nie ma gdzie iść, po prostu jest sobie.