Na stronie
Chip'a znalazlem ciekawy news:
"O tym, jak groźne mogą stać się używane codziennie gadżety, przekonała się 33-letnia Holenderka.
Kobieta upuściła na ziemię telefon komórkowy, który od wstrząsu uległ wyłączeniu. Gdy go podniosła i po włączeniu próbowała zadzwonić, aparat zapalił się, powodując u właścicielki oparzenia twarzy.
Jak poinformował przedstawiciel producenta, firmy Nokia, przyczyną "kieszonkowego" pożaru był akumulator wyprodukowany przez niezależną firmę, z którą Finowie nie współpracują.
W bieżącym roku Nokia już przestrzegała użytkowników komórek przed przegrzewającymi się zamiennikami swych akumulatorów, dostępnymi w Europie, Afryce oraz Azji.
Według firmy zagrożenie mogą także stanowić nieoryginalne ładowarki do telefonów."
Kto by pomyslal... :chytry:
ciekawe, co czuja czytajac ten tekst ci, ktorzy uzywaja elektrycznych szczoteczek do zebow...