nie liczac wybrykow wakacyjnych z alkoholi to pijam tylko wino w celach typowo obiadowych (jak ojciec przywiezie z wyjazdow - to dobre a jak nie - to takie za ~8-10 zeta)
piwo pijam na imprezach - czyli powiedzmy raz na dwa tygodnie, w ilosci okolo 5-6 puszek na raz, preferuje zywca (classic), tyskie, importowanego Heinekena (polski ma lepsza wode ale smakuje lekko sikowato), nie toleruje piw ciezkich (typu guiness)
ostatnim moim wynalazkiem jest kultowe w pewnych kregach australijskie piwo Foster (jedyna marka jaka pojawia sie w skeczach Monty Pythona!) - piwo typu reds, ale nie tak slodkie, mocniejsze (chyba 9vol!) z calkiem spora dawka ekstraktu - ale mimo to bardzo lekkie i ozezwiajace wrecz - jedyna wada jest niska dostepnosc
ps. jednak jak chcesz napic sie z kobieta - to nie ma jak winko...