Dysk twardy psuje się od nieużywania?
Niedawno usłyszałem wygłoszoną tezę, że jeśli uruchomi się nieużywany przez dłuższy czas twardy dysk, to bardzo szybko on "pada". Z jednej strony brzmi to dziwnie, ale z drugiej, gdy pomyślałem o moich własnych dwóch doświadczeniach z "padnięciem" dysku, było mniej więcej właśnie tak jak ta osoba mówiła.
Pierwszy dysk jaki mi padł był to Caviar 1,6 GB. Dysk wyjąłem z komputera po zakupie innego, dużo większego - nie miałem już jak go podłączyć. W chwili gdy go wyjmowałem dysk był całkowicie sprawny. Kilka miesięcy leżał na półce nieużywany, aż wreszcie chciałem go włożyć do montowanego z różnych resztek komputera dla znajomej. Gdy chciałem sformatować dysk i zainstalować system okazało się, że dysk nie daje się sformatować, i jest na nim tak wiele bad sectorów, że program format po prostu się zacinał.
Drugi przypadek miałem z dyskiem Quantum Fireball 30 GB, z którego trochę korzystałem zaraz po zakupie, a potem wyjąłem z komputera i leżał na półce przez parę miesięcy. Gdy go ponownie zainstalowałem, pracował może przez miesiąc, i padł.
Może więc coś w tym jest?
Czy ktoś miał może podobne doświadczenia? Czy ktoś może pokusić się o jakieś techniczne wyjaśnienie tego fenomenu? Czy to po prostu absolutny przypadek?
__________________
pozdrowienia
puch
|