Ja mam taką babkę od biologii, że jak się odezwiesz to jedynka, za śmiech jedynka itp., wiadomo o co chodzi. No więc pewnego razu mamy lekcję o jakichśtam narządach jamy ustnej czy coś, i gościówa tłumaczy co ma komar, ale tłumaczyła to w sposób powodujący niebezpieczne skojarzenia.
"No więc jak wam zacznie ssać w dzień, to wiadomo, trzepniecie go, to przestanie ssać. Ale jak wam zacznie ssać w nocy, to już go nie trzepniecie, bo śpicie i nie wiecie, że on wam ssie"
Cała klasa powstrzymuje śmiech, ja cały czerwony, koledze z ławki łzy pociekły, gość za mną zaczął jeść zeszyt żeby tylko się nie roześmiać. Po wyjściu z klasy przez pół przerwy to był taki śmiech, że aż nas uspokajali.
Trzecia gimnazjum jakby co, więc wiadomo
.