pogadamy, jak będziecie na swoim utrzynaniu i z wypłaty będziecie musieli opłacić rachunki i utrzymać rodzinę.
dzisiaj praca jest towarem wysoko deficytowym, za załatwienie której w wielu przypadkach trzeba płacić.
nie wspomnę już o klanach - chociażby u mnie w takim urzędzie miejskim, czy sądzie, gdzie najważniejszym kryterium nie jest wiedza, ale powiązania rodzinno-koleżeńskie.
pogadajcie ze znajomymi, którzy pracują, dlaczego nie rzucą roboty i pojdą gdzie indziej.
wyznaję zasadę, że jeżeli nie mam o czymś pojęcia, to nie opowiadam bajek i nie robię z siebie...
kończę tą dyskusję, bo nie ma ona sensu.
__________________
Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym. Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie.
Ponadto autor zastrzega sobie prawo zmiany poglądów bez podawania przyczyny.
pozdrawiam
|