To moze mnie tez ktos zdiagnozuje...
Kilka lat tamu, bylem na rybach, bylo ciemno jak w d.... i w dodatku slepe molo - nie ma polaczenie z ladem, trzeba ladzia plynac.
W kazdym razie, stalem sobie na falochronie i jak sie nie zwale z niego! zjechalem po betonowej rowni, na szczescie w strone platformy, a nie morza

W wyniku tego, duzy palec u nogi zmienil swoj stan polozenia na moment, opisze to tak... znalazl sie w pozycji pionowej wzgledem podeszwy (90stopni)

Cos tam chrupnelo, a bol taki, ze sobie prawie "narobilem". Z wczesniej wymienionych przyczyn natychmistowa ewakuacja byla niemozliwe. Bolalo z tydzien... sprawa sie upokoila i niby OK, ale potem przez okolo 3 lata, wystarczylo ze mocniej go nagiolem (kopniecie pilki, zeskoczenie z kads) i znow bol taki, ze historia.
Oczywiscie przeswietlic nie polazlem...
Co to moglo byc i czemu tak bardzo bolalo??