witam...
nie zdazyliscie sie chyba stesknic

bylem, juz wrocilem... na szczescie...
pierwsze co, po przyjezdzie to rozwalil mi sie telefon - pierdzielnol wyswietlacz... nie moglismy sie skontaktowac z kumplimi, ktorzy mieli dojechac
potem nad ranem, jakies gnoje z naszego pola namiotowego zerwaly nam tropik z namiotu... gdzies go schowali, zanim znalezlismy go, to juz wszystkie lumpy i caly namiot byl mokry od deszczu.
potem jacys kolecie z pola zaczeli sie ostro napierdzielac. kogos skopali, ktos dostal nozem w glowe
krwia sie zalal...
potem dowiedzialem sie, ze na tym polu kogos okradli, buty i spodnie podpie****
nie wyspalem sie, nie wytrzezwialem do konca a musialem biegac na deszczu i organizowac ewkuacje
Wiec dziekuje ze zyczenie mi dobrej zabawy
jak znajde kilka zl, to jutro jade do helu, a w jastrzebiej gorze bylem ostatni raz

nie polecam nikomu