Od jakichś dwóch dni dzieją mi się dziwne rzeczy z kompem. Po resecie wyskoczył mi niebieski ekran z powiadomieniem, że nie można uruchomić systemu Windows - bo jakiś tam błąd wystąpił czy coś (pewnie znacie mniej więcej ten tekst) - i tak w kółko - po każdym resecie (nieważne czy próbowałem odpalić system normalnie czy w trybie awaryjnym). Pomyślałem, że zwaliło się coś z Windą - tak więc przeinstalowałem system. Przez jakiś czas chodził spox. Dzisiaj zaczął mi się sam resetować. Po kilku takich self-resetach wrócił ten niebieski ekran. Pomyślałem, że może się komp przegrzewa - tak więc wyłączyłem go na jakieś 0,5 h. Uruchomiłem i jak na razie chodzi - chociaż coś mi mówi, że niedługo nastąpi pewnie kolejny self-reset. Nie sądzę aby to był wirus Blaster lub jakaś inna jego wariacja.
Prawdziwy problem polega jednak na tym, że nie mogę wejść do Biosu

Jak wciskam DEL na ekranie powitalnym kompa - to robi się czarny ekran...

Jak myślicie - co może być nie tak? Z góry dzięki za pomoc.