Pewnego Bozego Narodzenia, bardzo dawno temu, Swiety Mikolaj przygotowywal sie do swojej corocznej podrózy. Jednak wszedzie pietrzyly sie problemy...
Czterech z jego elfów zachorowalo, a zastepcy nie produkowali zabawek tak szybko jak elfy, wiec Mikolaj zaczal podejrzewac, ze moze nie zdazyc... Nastepnie pani Mikolajowa oswiadczyla, ze jej Mama ma zamiar wkrótce ich
odwiedzic, co bardzo zdenerwowalo Mikolaja.
Na domiar zlego, gdy poszedl zaprzegac renifery, okazalo sie, ze trzy z nich sa w zaawansowanej ciazy, a dwa inne przeskoczyly przez plot i zwialy - Bóg jeden wie dokad. Mikolaj zdenerwowal sie jeszcze bardziej...
Kiedy zaczal pakowac sanie, jedna z plóz zlamala sie. Worek runal na ziemie, a zabawki rozsypaly sie dookola. Wkurzony Mikolaj postanowil wrócic do domu na kawe i szklaneczke whisky. Kiedy jednak otworzyl barek, okazalo
sie, ze elfy ukryly caly alkohol i nic nie bylo do wypicia...
Roztrzesiony Mikolaj upuscil dzbanek do kawy, który roztrzaskal sie na kawaleczki na podloge w kuchni. Poszedl wiec po szczotke, ale okazalo sie, ze myszy zjadly wlosie, z którego byla zrobiona...
I wlasnie wtedy zadzwonil dzwonek do drzwi... Mikolaj poszedl otworzyc. Za
drzwiami stal maly aniolek z piekna, wielka choinka. Aniolek radosnie
zawolal:
- Wesolych Swiat, Mikolaju !Czyz nie piekny mamy dzis dzien?
Przynioslem dla Ciebie choinke. Prawda, ze jest wspaniala? Gdzie
chcialbys,
zebym ja wsadzil?...
Stad wziela sie tradycja aniolka na czubku choinki
|