a ja jestem dyslektykiem z przymusu!
mam papier, pomimo iż dysleksję to chyba tylko na obrazkach oglądałem [dysgrafię mam prawdziwą, ale tego na szczęście nikt poza mną nie musi oglądać] - wszystko wina/zasługa mojej wspaniałej polonistki w liceum, której chyba kiedyś się z takim świstkiem przyśniłem.. przez 4 lata wypychała mnie na badania do 'pani psycholog' a ta niezmiennie wystawiała mi [zgodny z prawdą] werdykt o braku schorzenia.. aż się w końcu trafiła taka co wystawiła co jej pani M kazała..
i tak stałem się pewnie jedynym na świecie dyslektykiem nie z wyboru, nie z urodzenia tylko z przymusu
ortów nie robię, gorzej z przecinkami, kiedyś dawno temu zastąpiłem wszystkie znaki int. myślnikiem [bo ja czasem dużo myślę

] efekty widać - nadmiar lub niedomiar ogonków między wyrazami
błędy ortograficzne trzeba tępić! w szkołach tego nie uczą, bo albo nie mogą albo nie umieją, a gdzieś trzeba, bo jak bez takich podstaw móc stać się wartościowym dla społeczeństwa człowiekiem?
pomijając przypadkowe błędy, lub błędy w 'trudnych' słowach [dla mnie takim jest bezczelny? beszczelny?] bo te trafiają się każdemu najgorsze są błędy lenistwa lub ogólnie rozumianej szczeniackiej mody - pisanie jush, tesh, doopa, do tego dochodzą objawy ZUPEŁNEGO braku czytania książek - kto może napisać 'krutki'? analfabeta! typowy wtórny analfabeta! [lub dyslektyk, ale on na kompie błąd może poprawić, bo przecież zna zasady, prawda? pozatym dyslektyk prędzej napisał?by 'kródki']
jest to objaw ogarniającego 'ah te dzisiejszą' młodzież lenistwa, olewatorstwa, tumiwisizmu i zupełnego braku chęci pracy nad sobą - dziś 'cool' jest bycie głupim...
ps. kolejny długaśny post, ale tak sobię pisząc też pracuję nad własnymi słabościami - używam polskich literek

tak dawno tego nie robiłem, że wygląd niektórych lekko mnie dziwi