Tak sobie siedzę przed komputerem i patrząc na odbicie światła w klawiszu spacji, stwierdziłem, że dokładnie mogę wskazać, w które jej miejsce najczęściej uderzam - odcinek długości około 2 cm był zdecydowanie "gładszy" od innych (które są delikatnie chropowate - jak koszulki na dokumenty. Klawiatura Microsoft Internet Keyboard). Podążając tym tropem przyjrzałem się odbiciu pozostałych klawiszy. I stwierdziłem, że najrzadziej używanymi przeze mnie klawiszami (pomijając klawisze z cyferkami, przecinkami, kropkami itp. Chociaż akurat te dwa ostatnie też są mocno wytarte) są: V, X, Q, czego akurat można było się spodziewać, ale także zdecydowanie F, co już jest dość ciekawe, a także, chociaż już mniej: G i H. Pozostałe są równie "łyse"
Aha, jak ktoś teraz drapie się w głowę i myśli - no fajnie, ale co z tego? To ma rację

Ale siedzę od kilkudziesięciu godzin non stop nad projektem i musiałem chyba jakoś odreagować i stąd takie rozważania bez sensu
Chociaż z drugiej strony, jakby spojrzeć na to z perspektywy przedmiotu, na który projekt właśnie robię, a jest to ergonomia, to takie proste spostrzeżenie może być bardzo istotne. Gdyby przygotować taki eksperyment, w którym po jakimś czasie można z bardzo dużą dokładnością określić np. ilość uderzeń w określone klawisze (a nie tylko stopień ich "wytarcia"

), to byłoby to świetną podstawą do zaprojektowania optymalnej dla użytkownika danego kraju klawiatury.
Bo ja pewnie większość z Was wie, obecny układ QWERT jest układem możliwie najgorszym, specjalnie tak przygotowanym, na którym pisze się najwolniej i najmniej wygodnie. Ale że się przyjął to jest użytkowany. Zresztą przyzwyczajenie wygrywa często z użytecznością (pozdrowienia dla użytkowników Explorera

).
Tyle rozważań, wracam do projektu
ps: A jaki gładki mam klawisz Backscape...