Ehh, ja pamietam jak kiedys ja najpierw z sasiadami lalismy sie pistoletami na wode, potem butelkami z woda, a na koncu po kilku latach weszly wiaderka i weze ogrodowe, ale oczywiscie z umiarem, 3 wiadra wody sie wylalo w dyngusa i koniec, lanie do poludnia glownie. Potem jak juz bylismy starsi to sobie chodzilismy do sasiadow obok i z nimi ganialismy sie z butelkami po ogrodku, a na koncu oczywiscie szlo sie do domq przebrac i na jakas herbatke

Ja nie mieszkam w miescie i nei tez w jakiejs zabitej dechami wiosce, ale u mnie na szczescie nie ma takich sytuacji jak opisujecie wyzej