Czytam te dyskusje z wielkim zainteresowaniem gdyz w pewnym stopniu mnie ona dotyczy.
Wyjechalem z Polski 11 lat temu. Nie uwazam sie za zyciowego nieudacznika bo checi i uporu nigdy mi nie brakowalo.
Mialem szanse i postanowilem zaryzykowac. Polecialem do Stanow, nie wybralem Chicago czy NY bo 'zaduzo rodakow" a
gdy mi sie noga podwinie to chociaz angielski bede znac. Dobrze zrobilem bo pewnie tam bym dlugo miejsca nie
zagrzal. Wiekszosc ludzi jest OK tylko przez niestety tych "zlych" opinia leci na leb. Kazdy kto byl zagranica to
wie ze poczatki nie sa latwe, ale jesli WIERZYSZ W SIEBIE to dasz rade i osiagniesz to czego pragniesz.
Wiele, wiele miesiecy ciezkiej pracy (poczatkowo praca fizyczna->restauracje, naprawy pozniej intensywna szkola, zeby
jezyk podszlifowac i 3-4 godziny snu i tak przez pare miesiecy). Gdy potrafisz sie dogadac juz jest lepiej co mozna odczuc
blyskawicznie. Teraz wiem ze dobrze zrobilem bo cenia mnie za to co robie i sposob w jaki robie. U mnie w firmie pracuje
10 osob z Polski i wszyscy sa bardzo zadowoleni ( firma i pracownicy). Jesli sa jakies otwarcia szef pyta sie czy nie znamy
jakis ludzi, ktorzy potrzebuja pracy. Nie chce tutaj cukrowac ani upiekszac ale dzieki wielu osobom ktore wykonuja swoje
prace najlepiej jak potrafia (nie kazdy rodzi sie geniuszem) ale sumiennosc i starannosc ktora Polacy maja sprawia ze
wiele osob potrafi cos osiagnac. Poczatkowo moze byc ciezko bo jedziesz z rodzina ale postaraj sie byc twardym punktem
zaczepienia zeby znalezli w Tobie ostoje gdy przyjda trudnie chwile.
Nie znam Ciebie ale skoro sie zdecydowales to wierze ze dasz sobie rade i moze Ty bedziesz pomostem dla kolejnych osob
ktore chca zmienic swoj los. Zagranica jest duzym wyzwaniem, ale to ze kraza dowcipy o Polakach ze jestesmy tacy a nie
inni sie zmieni tylko potrzeba czasu i ludzi, ktorych inni beda dostrzegac jak uczynnych, zaradnych, inteligentych itd.
Ale sie rozpisalem i to jest moj pierwszy post...
|