Przez ta nawałnice spędziłem dwa dni we Wrocławiu. Wracałem z Książa i z 20 km przed Wrocławiem złapała mnie burza. Zaczęło wiać i padać deszcz z gradem aż tak, że niebyło widać drogi, musieliśmy się natychmiast zatrzymać, bo baliśmy się, że zaraz wiatr zepchnie nas do rowu. Zresztą i tak było niebezpiecznie, bo latały w powietrzu gałęzie i przewracały się drzewa. Po wjechaniu na Bielany Wrocławskie zobaczyliśmy straszny widok, porozwalane słupy oświetleniowe masę wody na drodze, porozrzucane materiały budowlane z supermarketów i wózki, które uszkodziły kilka samochodów. Postanowiliśmy zatankować paliwo na stacji Auchan, ale po zatankowaniu okazało się, że jest w nim woda. Samochód po 15 sekundach zgasł, zresztą stało się to wielu osobom, kilka osób wróciło z trasy mówiąc, że ujechali z dwa kilometry i zgasł im silnik Po samochód musiała przyjechać laweta a dopiero dzisiaj go nareperowali.
__________________
|