mam wybory głęboko w d...pie.
każdy kolejny oszołom obiecuje złote góry, a potem ma gdzieś wyborców.
jedyne co ich interesuje, to nakraść przez kadencję ile wlezie i załatwić sobie i rodzince ciepłe posadki.
ps. nie wiem, czy wiecie, ale nasze (p)osły po cichu pracują nad ustawą emerytalną dla siebie.
każdy dostawałby ~2000 zł/m-c
dopóki nie zmieni się sytem wyborczy w polsce (głosy na osoby, nie partie), prezydent będzie marionetką.
no bo de facto, co on może?
vetować ustawy, rozwiązać sejm?
w usa prezydent ma bardzo silną pozycję.
ale tam kultura osobista i mentalność polityków jest całkiem inna.
może następne pokolenie dożyje normalnych rządów, dla których dobro kraju a nie partii będzie sprawą nadrzędną.