kiedyś miałem wypadek Jawą 350 z koszem, motor zaliczył słup, ja przeleciałem bokiem i z tego powodu mogę dzisiaj pisać

, poobijałem się strasznie a kask typu wiejski listonosz uratował mi chyba życie; pierwszy raz po wypadku wsiadłem na motor po roku (MZ 250) i po przejechaniu wolniutko kilkuset metrów miałem nogi jak z galarety.
ze dwa miesiące temu przejechałem się kawą 600 znajomego, bujnąłem to na pustym asfalcie do 160 i mi wystarczy motorów