kilka lat temu bylo tak:
czekasz godzinami w kolejce... w koncu wchodzisz do budynku.. dalje czekasz... az pozwalaja Ci podejsc do jednego z okienek (cos w rodzaju ala - poczta lub bank te okienka - ale bez szyb)
za okienkiem siedzi sobie gostek lub facetka i rozmawiasz z nimi - dlaczego chcesz wize, co robisz, gdzie mieszkasz, takie i inne *******y
nie wiem kto siedzi za okienkiem, w moim przypadku byl to jakis anglojezyczny facet, ale dalo sie dogadac po polsku (angielski sie przyda chocby do zaimponowania gosciowi - bo wszysctko co musisz zrobic to przekonac go aby Ci dal wize)
aha... noi zanim Cie wpuszcza to wykrywacz metali, zostawienie bagazy itd... jak Ci przyznaja wize, to oddajesz paszport i czekasz az Ci go odesla poczta
w moim przypadku zbajerowalismy cala rodzina (ojciec wize juz mial) ze chcemy jechac na wakacje... (gostek na dal bo: (najpewniej) - ojciec dobrze platna robota, matka tez ma prace, my male dzieci

noi wize mam

10-cio letnia mi sie dostala

)